Producenci inwestują w tanie „elektryki”
Dostępne w Europie samochody elektryczne kojarzą nam się raczej z produktami dosyć drogimi. Zdecydowana większość aut kosztuje nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych niż spalinowe odpowiedniki. Do tego segment najmniejszych samochodów elektrycznych za niewielkie pieniądze praktycznie nie istnieje. Jak się okazuje, taki stan rzeczy nie potrwa długo. Niektórzy producenci zamierzają zainwestować w konstrukcję tanich elektryków.
Chińskie marki z coraz większym wpływem na Europę
W ostatnich miesiącach chińscy producenci zaczynają mieć coraz większe wpływy na to, co dzieje się na europejskim rynku motoryzacyjnym. Nie widać tego jeszcze po wynikach sprzedaży. Tam mają bardzo dużo do nadrobienia względem europejskiej konkurencji. Jest to jednak wynik specyfiki rynku na Starym Kontynencie, który preferuje sprawdzone rozwiązania i producentów. Nie oznacza to, że chińscy producenci nie wywierają jednak bardzo dużego wpływu na europejskie koncerny.
To, czego najbardziej obawiają się firmy tworzące branżę motoryzacyjną na Starym Kontynencie to potencjał chińskich marek. Producenci z Państwa Środka na wielu polach mają ogromną przewagę nad europejskimi. Wpływa na to dużo niższy koszt pracowników, lepszy dostęp do surowców potrzebnych do produkcji elektryków, czy też komponentów. To właśnie Chiny są między innymi największym producentem baterii litowo-jonowych trafiających do samochodów elektrycznych. Do tego branża automotive w tamtym kraju jest silnie wspierana przez lokalny rząd. Chińskie władze udzielają preferencyjnych pożyczek, czy też na inne sposoby starają się wzmacniać pozycję producentów elektryków.
Dzięki temu chińskie marki są w stanie oferować samochody dużo taniej niż niejeden europejski producent. To jest ogromną obawą rynku na Starym Kontynencie. Ten problem próbują jednak zwalczać przeróżne władze. Unia Europejska proponuje np. dodatkowe cła na chińskie elektryki. Nie obędzie się jednak bez pomocy europejskich producentów. Ci muszą zaproponować konkurencyjną ofertę. Do niej muszą z kolei należeć tanie samochody elektryczne.
Europejscy producenci zgodni — czas inwestować w tanie samochody elektryczne
Do tej pory producenci aut z Europy skupiali się na elektrykach albo z klasy kompaktowej, SUVach i ewentualnie modelach z wyższej półki. Segment najmniejszych i najtańszych samochodów został prawie w całości pominięty. Mieści się w nim jedynie Dacia Spring, która i tak produkowana jest w Chinach. To ma zmienić się jeszcze w trakcie trzeciej dekady XXI wieku.
Plany wprowadzenia elektryka, którego koszt nie przekroczy 25 tysięcy euro ogłosił m.in. Volkswagen. Ma być nim model Volkswagen ID.2, czyli elektryczna propozycja w segmencie B. Na tym rozbudowa oferty się nie zakończy. Po 2025 roku na rynek ma trafić też Volkswagen ID.1. Będzie to jeszcze mniejsze auto, które w salonach ma kosztować mniej niż 20 tysięcy euro. Jego nazwa nie została oficjalnie potwierdzona, lecz padła jako luźna propozycja dyrektora generalnego koncernu Olivera Blume.
W segment samochodów elektrycznych poniżej 20 tysięcy euro zainwestować ma także grupa Stellantis oraz Renault. Szczególnie ciekawa może być propozycja pierwszego koncernu. Jest to jedna z największych grup motoryzacyjnych na świecie, biorąc pod uwagę ilość podlegających jej marek. Z tego powodu tanie elektryki mogą zagościć w ofercie Peugeota, Citroena, Opla, czy nawet Fiata jednocześnie.
Jeszcze bardziej szokujące może być to, że taniego elektryka wyprodukuje nawet Tesla. Poinformowało o tym źródło agencji prasowej Reuters. Według podanych przez nią informacji nowy elektryk amerykańskiego producenta ma być produkowany pod Berlinem. Będzie to zupełna nowość w ofercie marki, która wcześniej oferowała głównie auta z wyższej półki i celowała w zamożnych klientów lubiących innowacje. Na ten moment wszelkie wieści o tanich elektrykach to jednak tylko niedokładne informacje. Nie wiemy jaką mocą będą dysponować, czy też nikt nie ma pojęcia o ich rozmiarach. O tym przekonamy się w ciągu najbliższych kilku lat.