Czy problemy z energią spowodują ograniczenia w użytkowaniu samochodów elektrycznych?
Wiele państw boi się przerw w dostawie energii, które mogą być niezwykle kosztowne. Czy jednak może to wpłynąć na sposób, w jaki korzystamy z… aut elektrycznych?
Auta elektryczne z nowym problemem w obliczu kryzysu
Elektryczna rewolucja zaczyna w świecie motoryzacji naprawdę mocno postępować i widzi to każdy, który w chociaż niewielkim stopniu interesuje się tym rynkiem. Nawet jednak bez tego można jednak zauważyć pewne roszady – wystarczy tylko spojrzeć na ulice, w szczególności w większych miastach. Nie ma wątpliwości, że obecnie można na nich zauważyć o wiele więcej samochodów, które posiadają charakterystyczne zielone tablice rejestracyjne, zarejestrowane w naszym kraju właśnie dla pojazdów zeroemisyjnych. Statystyki nie kłamią – z roku na rok liczba dostępnych w naszym kraju samochodów elektrycznych podwaja się. Na zachodzie Europy oraz w Skandynawii ta zmiana widoczna jest jeszcze mocniej. Ba, obecnie najchętniej wybieranymi samochodami nie są te z silnikiem benzynowym, a właśnie te napędzane energią elektryczną.
Fakt jest więc jasny – samochodów elektrycznych jest o wiele więcej. Nie oznacza to jednak, że są one lekiem na całe zło świata motoryzacji, szczególnie że w obliczu kryzysu możemy obserwować niespotykane dotąd problemy, które mogą wiązać się z ich użytkowaniem. Oczywiście auta na prąd mają wiele zalet, ale co w sytuacji, jeżeli tego prądu zabraknie? Wiele mówi się o tym, że w obliczu problemów generowanych między innymi przez kryzys czy wojnę w Ukrainie i sankcji na Rosję możemy w Europie być zagrożeniami blackoutami, czyli przerwami w dostawach energii mogącymi trwać nawet po kilka godzin. W takiej sytuacji ładowanie aut elektrycznych jest wręcz niemożliwe.
Auta elektryczne bardziej ekologiczne, ale skąd wziąć ekologiczny prąd?
Ktoś mógłby powiedzieć, że kwestia prądu dla aut elektrycznych nie powinna być większym problemem. Skoro bowiem tak często mówimy o takich pojazdach jako o zeroemisyjnych, energia, która jest do nich dostarczana lub wykorzystywana, powinna również być „zielona”. Oczywiście jednak rzeczywistość bardzo szybko to weryfikuje w najbrutalniejszy możliwy sposób. Choć oczywiście możemy wyróżnić już wiele państw, które w większości wykorzystują już odnawialne źródła energii, niektóre państwa są na razie za mocno uzależnione od paliw kopalnianych, by bezboleśnie ruszyć w całości właśnie w tym kierunku.
Idealnym przykładem jest w tym przypadku Polska. Oczywiście możemy już mówić o pewnych zmianach w kontekście sposobu, w jaki pozyskujemy energię – obecnie aż 17 procent produkowanej w naszym kraju energii to OZE, czyli odnawialne źródła energii, w tym 12 procent należy do farm wiatrowych. Aż 75 procent energii wykorzystywanej w Polsce do produkcji prądu to jednak nadal węgiel kamienny (48%) oraz węgiel brunatny (27%). Ba, nawet kraje angażujące się mocno w korzystanie z energii atomowej nie są w pełni zależne, co możemy zobaczyć na poniższym przykładzie.
Zwariowany plan rządu szwajcarskiego. Czy stanie się on standardem?
Francuskie elektrownie atomowe obecnie nie są w najlepszej sytuacji – najzwyczajniej w świecie nie są one w stanie zaoferować tyle energii, ile obecnie potrzeba. Jest to o tyle problematyczne, że wiele tego prądu wędruje między innymi do Szwajcarii, która naprawdę mocno obawia się wspominanych już w tym tekście blackoutów. To właśnie dlatego rząd szwajcarski rozważa wprowadzenie naprawdę zwariowanego planu.
Jeżeli niedobory energii okażą się naprawdę realne, może zostać zakazane korzystanie z konkretnych urządzeń elektrycznych pożerających wiele prądu, jak na przykład wanny z hydromasażem czy… samochody elektryczne. W tym drugim przypadku można byłoby mówić o pewnych wyjątkach jak dojazd do pracy, wizyty lekarskie czy nagłe, pilne okoliczności. Nie oszukujmy się – przedstawiony powyżej plan raczej nie powinien wejść w życie, a nawet jeżeli tak się stanie, prawdopodobnie nie obejmie w swoim zakresie aut elektrycznych. Jest to jednak intrygująca ciekawostka, która dobitnie pokazuje, że pojazdy napędzane prądem również mogą mierzyć się ze swoimi kłopotami, a korzystanie z nich wcale nie musi być usłane różami.